Testowanie zakończone. Dobry czy zły? Czyli wyrok nad niekórymi kosmetykami ;)


Witajcie Kochani :)

Jakiś czas temu na moim blogu pojawił się post Rzeczy, które trzeba sprawdzić. I tak po niecałych trzech tygodniach przychodzę do Was z wyrokiem nad niektórymi produktami ;) Eh....co do niektórych bardzo się rozczarowałam. Ale do rzeczy! ;)


Zacznę od tych, które sprawdziły się u mnie świetnie.

 Pierwszy kosmetyk to Maybelline  Brow Drama w kolorze transparentnym, czyli żel do brwi.


  Muszę przyznać, że jestem bardzo zadowolona z tego jak pięknie trzyma nasze brwi na swoim miejscu przez cały dzień, nie czuję też jakiegoś takiego sklejenia brwi. Fajna okrągła szczoteczka, ładnie aplikuje nam produkt. Jak dla mnie naprawdę superkosmetyk :)


Druga rzecz, która bardzo mi się podoba to oczywiście tonik z Ziaji. 


Ja w ogóle kocham kosmetyki Ziaji i tak jest też z tym tonikiem. Ładnie oczyszcza skórę, pięknie pachnie, nie podrażnia. Moja skóra jest oczyszczona i gotowa do działania ;)


Świetnymi kosmetykami również okazały się konturówki z Golden Rose.


 Bardzo trwałe, super zgrywają się z pomadkami Velvet Matte. Łatwo można je zaaplikować, są miękkie co ułatwia pracę. Ich trwałość jest również bardzo dobra, dają piękny efekt na ustach.


Ostatnią rzeczą jaką zaliczyłabym do tych kosmetyków, które się sprawdziły jest eyeliner z Pierre Rene w pisaku.


 Ja bardzo dawno nie używałam "pisakowych eyelinerów" i musiałam się od nowa przyzwyczajać. Jednak korzystanie z niego, pomimo tego dość dziwnego kształtu jest bardzo łatwe. Super pigmentacja. Mimo, że końcówka jest dość twarda nie utrudnia malowania kresek ;) Pięknie trzyma się cały dzień, nie zmazuje, nie robi plam :)

Eh....i nadszedł czas na te kosmetyki, które totalnie nie wywiązały się ze swojego zadania. 

Pierwszy to eyeliner z Bell.....


 Ja robiłam wiele podejść do niego ale no....nie dało rady :( Pędzelek to jakaś porażka...strasznie twardy, i o ile w eyelinerze z Pierre Rene nie przeszkadzało to, to w tym kosmetyku jest straszne! Jeszcze nigdy nie malowało mi się tak źle kresek :( I trwałość no też nie powala.... Cóż ja bardzo lubię firmę Bell ale ten produkt mnie zawiódł.

I ostatni...no chyba NAJWIĘKSZE ROZCZAROWANIE! 
Chodzi o szampon firmy Inecto "Pure Coconut". 


Miał poprawić kondycję włosów suchych i zniszczonych....szczerze nie widzę, żeby moje włosy choć trochę miały lepszą kondycję. A najgorsze, że po umyciu włosy były straszne w dotyku. Takie suche, matowe, "tępe", gdyby nie odżywka z Kallos czy Natura Siberica( o której już niedługo będzie więcej) to nie byłabym w stanie ich rozczesać. "Plusem" jedynym było to, że moje włosy były tak wysuszone, że nawet nie przetłuszczały się za bardzo. No jestem tak bardzo  zawiedziona tym szamponem :( Może tylko moje włosy tak na niego reagowały, bo wiadomo każdy włos inny. Ale wiązałam z tym szamponem wielkie nadzieje a okazał się kompletną klapą :(

Podsumowując, cieszę się, że większość kosmetyków okazała się bardzo dobrymi produktami, które mogę szczerze polecić :) Niestety dwa z nich okazały się kompletną klapą. Mam nadzieję, że kolejne testy przyniosą więcej bardzo dobrych produktów godnych polecenia.

Zapraszam na kolejne posty :)
Trzymajcie się ciepło :)
Katasza

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Katasza , Blogger