Moje pierwsze Glambrush. Recenzja.

Witajcie Kochani :)

Jak się macie po Świętach? Minęły bardzo szybko i już za 3 dni powitamy Nowy Rok :) Dziś chciałabym podzielić się z Wami moją opinią na temat pędzli Glambrush. Na początku grudnia zamówiłam sobie 3 pędzle z serii do twarzy i Glamsponge, czyli gąbeczkę do nakładania podkładu. Nie zamawiałam pędzli do oczu ani reszty do twarzy, bo pędzli mam dosyć sporo i na razie nie potrzebuję powiększać swojej kolekcji :)

Pędzle Glambrush chciałam już zamówić dawno, ale odstraszały mnie trochę opinie. Bo wśród tych, które zachwalały znalazły się takie, które mówiły o baaaardzo słabej jakości, wypadającym włosiu, że drapią itd. Aż w końcu postanowiłam się przekonać na własnej twarzy jak to z tymi pędzlami jest ;-) 




Jak już wspomniałam w mojej kolekcji są trzy pędzle do twarzy: T2, T3 i T8.


Oraz Glamsponge wersja 1.


Jeśli chodzi o przeznaczenie pędzli:

T2- pędzel do nakładania podkładów płynnych, kremowych lub mineralnych. Wykonany jest z włosia syntetycznego, dzięki czemu nie "wypija" nam dużej ilości produktu. Nadaje się też świetnie do konturowania na mokro  bronzerami i różami w formie kremowej. 


Włosie jest koloru czarnego z białymi końcówkami. Jest bardzo mięciutki co sprawia, że nakładania podkładu jest bardzo przyjemne. Ma lekko zaokrąglony kształt co pozwala na precyzyjne "wciskanie" i blendowanie produktu. 

Kolejny to T3- pędzel do nakładania pudrów sypkich lub w kamieniu, bronzera, można również go użyć do nakładania podkładu. Także jest wykonany z włosia syntetycznego w kolorze czarnym z białymi końcówkami. Jest trochę większy od T2, posiada ten sam zaokrąglony kształt. Jest idealny do wykańczania makijażu. 

Ostatni to T8- jest to pędzel przeznaczony do konturowania twarzy. Jego kształt pozwala nam na precyzyjne konturowanie zarówno produktami prasowanymi jak i kremowymi. Jest wykonany z naturalnego włosia kozy. Jest cudownie miękki. Pozwala na przyjemne, szybki i dokładne konturowanie. 



Bardzo podoba mi się ich wygląd. Są naprawdę porządnie wykonane. Ich trzonki są drewniane i lakierowane na taką perłową biel. Wyglądają pięknie :) Nie wiem czy tylko jak tak mam, że nieraz kupuję pędzle bo wyglądają tak cudnie :D



Ostatnia rzecz to Glamsponge wersja 1. Jest jeszcze dwójka i trójka. Ja jednak skusiłam się na tą pierwszą, gdyż miała najlepsze recenzje.



Jest to typowa gąbka do nakładania produktów na mokro. Swoim kształtem bardzo przypomina słynny Beautyblender. Jednak jest tańsza od niego ok. 3,5 razy ;-) Bo jej koszt to zaledwie 19zł.

Powiem Wam szczerze, że nie wyobrażam sobie teraz nakładania podkładu bez tej gąbeczki. Potrafi tak pięknie "wbić" podkład w twarz, że jest on prawie niewidoczny. Nasza twarz wygląda pięknie i naturalnie. Idealnie sprawdza się też do rozcierania bronzerów i róży kremowych. Wykonana jest z żelowego tworzywa syntetycznego. Nie zawiera latexu. Jest niezwykle miękka bo namoczeniu. Bardzo łatwo się ją czyści. Ja jestem nią zachwycona! :)

Podsumowując, dla mnie są to pędzle naprawdę genialne. Jestem bardzo zadowolona z ich jakości, praca z nimi to czysta przyjemność. Nie zauważyłam u nich żadnych wad, włosie nie wypada, nie odkształca się, nie odbarwia. Gąbeczka jest również strzałem w 10. Zawsze po myciu wraca do swojego kształtu, nie odbarwia się, pięknie rozprowadza podkład na naszej twarzy. Myślę, że w przyszłości przybędzie mi kilka nowych pędzli Glambrush. Jakość jest naprawdę na wysokim poziomie, a ceny poszczególnych pędzli są bardzo atrakcyjne. 


Grudzień dobiega końca, więc w najbliższym czasie pojawią się Ulubieńcy miesiąca. Serdecznie zapraszam :)
Pozdrawiam gorąco
Katasza :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Katasza , Blogger